Kathy
Promienie słońca,które powoli wkradały się do wnętrza pokoju przez nie do końca zasłonięte rolety,delikatnie otulały twarz dziewczyny i raziły jej błękitne oczy.
Z nie chęcią podniosła się do pozycji siedzącej i ziewając,rozciągnęła się.Jej długie blond włosy były w nieładzie,a różowe policzki stały się bladsze niż zwykle.Przymykając zaspane oczy spojrzała na zegar,który wisiał na ścianie,wskazywał równo 10:05.Mimo,że chętnie spędziłaby popołudnie w swoim łóżku,burczący brzuch dawał o sobie znać.Blondynka powoli zgramoliła się z łóżka i stanęła przed szafą,w której trzymała ubrania.Bez najmniejszego wahania sięgnęła po krótkie szorty i t-shirt. Gdy wybrane ubranie spoczywało
już na jej ramieniu,zamknęła szafę i ruszyła w stronę łazienki,która znajdowała się blisko drzwi do jej pokoju.
Gdy gotowa wyszła już z toalety,jeszcze na chwilę zajrzała do swojej sypialni,aby pozostawić w niej pidżamę i skierowała się w stronę stołówki.Kiedy dotarła już na miejsce powoli ruszyła w stronę wiecznie uśmiechniętej kobiety,która podawała jedzenie.
-Dzień Dobry.-powiedziała cicho.
-Cześć kochanie.-odparła i ruszyła do lady obok po kanapki,które dziś serwowała na śniadanie.
-Dziękuję.-wyszeptała i skierowała się do jednego ze stolików w rogu.Kathy nie lubiła być w centrum uwagi tak jak reszta dziewczyn,które tu mieszkały.Była bardziej opanowana i skryta.Mimo,że kilka rówieśniczek próbowało nawiązać z nią kontakt ona zazwyczaj utrzymywała go tylko i wyłącznie na powitaniu,krótkiej wymianie zdań i pożegnaniu.Wolne chwile spędzała w swoim pokoju,którego nie dzieliła z nikim i rysowała.Zdarzało się też,że śpiewała komponując na swojej gitarze,którą kupiła jej jeszcze matka.Jednak nie robiła tego za często.
Gdy nastolatka spożywała swoje śniadanie w głośnikach wiszących na białych ścianach wydobył się głos dyrektorki:
-Witam Was moje drogie dzieci.-dało słyszeć się pełen spokoju głos kobiety.-Chciałabym powiadomić wybrane przeze mnie osoby,aby o godzinie 13.00 pojawiły się w pokoju.Do salonu zapraszam: Emily Kit,Alex Milk,Jessy Nelson,Vicki Michelle, Sophie Turner oraz Kathy Cook.-skończyła,a z głośników wydobył się charakterystyczny dźwięk wyłączenia mikrofonu.Blondynka wiedziała co się stanie.Wiedziała,że przybędzie ktoś kto będzie chciał zaadoptować jedną z nich.Do tak zwanego "salonu" wzywana była dopiero 2 raz od kąt się tu pojawiła.Jednak wiedziała,że i tak nie zostanie wybrana.
Skończyła jeść swoje śniadanie i skierowała się z powrotem do lady gdzie urzędowała starsza kobieta,aby odnieść pusty już talerz.
***
Nita
Nita
Nadchodziła ogromna burza. Ludzie zamykali okna, balkonowe drzwi i z
niepokojem patrzyli przez szyby. Z każdą minutą wiatr wiał coraz mocniej,
przewracając śmietniki, zabawki i huśtając dzwoneczki wiszące na domach.
17-letnia dziewczyna zasłoniła okno i rzuciła się na łóżko. Schowała twarz w dłoniach. Leżała tak parę minut, aż nagle zagrzmiało. Coś jej się przewróciło w żołądku i wstała. Wolnym krokiem zeszła po schodach do kuchni. Złapała przelotnie jogurt i bułkę, po czym poszła do salonu. Usiadła na kanapie biorąc pierwszą lepszą książkę z biblioteczki mamy. Zanurzyła się w lekturze.
17-letnia dziewczyna zasłoniła okno i rzuciła się na łóżko. Schowała twarz w dłoniach. Leżała tak parę minut, aż nagle zagrzmiało. Coś jej się przewróciło w żołądku i wstała. Wolnym krokiem zeszła po schodach do kuchni. Złapała przelotnie jogurt i bułkę, po czym poszła do salonu. Usiadła na kanapie biorąc pierwszą lepszą książkę z biblioteczki mamy. Zanurzyła się w lekturze.
"Bycie razem to nie miesiąc miodowy. To rzeczywistość, ty i ja z krwi i kości. Chcę rano budzić się koło ciebie, chcę wieczorem jeść z tobą kolację. Chcę opowiadać ci o swoich codziennych, przyziemnych sprawach i słuchać o twoich. Chcę się z tobą śmiać i zasypiać, trzymając cię w ramionach."
"Miłość zawsze mówi więcej o tych, którzy ją odczuwają, niż o tych, którzy są jej obiektem."
Nagle coś trzasnęło za oknem. Nita odłożyła książkę i podeszła do niego. Na ogrodzie leżało połamane drzewo sąsiadów, które upadając rozwaliło płot. Dziewczyna cofnęła się i ktoś wszedł do domu. Brunetka odwróciła się w mgnieniu oka. Odetchnęła z ulgą gdy ujrzała swoich rodziców. Pięć sekund później lunął ogromny deszcz.
-Zdążyliście w ostatniej sekundzie. - zaśmiała się Nita siadając obok matki.
-Kochanie, wiemy już co zrobimy. - powiedziała nagle mama biorąc dłonie córki w swoje. Nita spojrzała na poważne miny rodziców.
-Kochanie, wiemy już co zrobimy. - powiedziała nagle mama biorąc dłonie córki w swoje. Nita spojrzała na poważne miny rodziców.
-Nie rozumiem. - powiedziała powoli.
-Chcemy, żebyś wyjechała do Londynu. - powiedział twardo jej ojciec.
-Zaczniesz nowe życie, spełnisz swoje marzenia. - dodała mama.
-Mam 17 lat i sama jechać do stolicy? - głos dziewczyny był pełen niedowierzania.
-I tu rozpoczynamy dyskusję nad naszą drugą propozycją... - zaczęła mama spoglądając na męża.
-Jak wiesz, dzieci z sierocińca są najczęściej adoptowane do 10 roku życia. - kontynuował ojciec. - Możesz wybrać osobę, którą prawnie adoptujemy, i pojedzie z Tobą. Ktoś bliski Twojego wieku, z kim się
dogadasz.
-Myślę, że to jest dobry pomysł. - dodała mama.
Rodzice patrzyli na dziewczynę ze spokojem, jakby znali z góry jej odpowiedź. Nita myślała gorączkowo.
Uwielbiała Londyn, jego klimat i piękno budynków. Co roku jeździła tam z rodzicami, a teraz nagle spełnienie jej marzenia stoi przed nią otworem. Tylko z kim miałaby tam jechać? Z kimś obcym?
Akurat ta wizja niezbyt jej się podobała. Ma iść do sierocińca, miejsca którego unikała, i wybrać 17-latkę, która miałaby wyjechać razem z nią?
Zauważyła, że rodzice wciąż jej się przyglądają.
-Mam sama zarobić na dom? - spytała cicho.
-Dom kupimy my. Ty musisz się tylko sama utrzymać. - powiedziała szybko jej mama.
-Kusząca propozycja... -mruknęła pod nosem.
Zapadła cisza, podczas której nastolatka rozważała propozycję.
-Zaprowadźcie mnie do tego sierocińca. - westchnęła w końcu, a jej rodzice odetchnęli z ulgą.
***
Kathy
Resztę wolnego czasu spędziła w swoim pokoju.Mimo,że z góry wiedziała o tym,że to nie ona zostanie wybrana,chciała zając swoje myśli zupełnie czymś innym.Z biurka wyjęła swój szkicownik,grubą teczkę i ołówek.Rysowanie to było coś co pozwalało zapomnieć jej o rzeczywistości,która ją otaczała.Jej myśli wędrowały wtedy w daleką przyszłość.Wyobrażała sobie szczęście jakie może ją spotkać.Myślała nad tym kiedy odejdzie z domu dziecka i będzie mogła żyć teraźniejszością.
Z czarnej teczki wyjęła zdjęcie swojej matki.Mimo,że pamiętała każdy jego fragment położyła je na biurku i poczęła się mu przyglądać.Widziała każdą najmniejszą rysę na twarzy rodzicielki,które uchwycił aparat.
Jej uśmiech był czymś co przytrzymywało ją kiedy miała zły dzień.Mimo,że nie było jej blisko niej,dzięki niemu czuła jej obecność.Do ręki złapała swój ołówek i przejechała nim po kartce zakreślając pierwsze linie.
Przymknęła oczy i głęboko odetchnęła.Ponownie wykonała kolejne ruchy ręką po kartce.
Na jej ustach pojawił się ledwo widoczny uśmiech kiedy zauważyła swoje poczynania.Gdy na białej kartce pojawił się szkic głowy kobiety zajęła się jej wnętrzem.By po dłuższej chwili przejść do oczu.
I właśnie w taki sposób minęły jej nie dłużące się już tak chwile czekania.Gdy skończyła już "pracę" nad nosem rodzicielki spojrzała na zegar,który wskazywał 12.55. Mimo,że wolała pozostać w zacisznym pokoju złapała swój szkicownik,teczkę i ołówek by po chwili wyjść z pokoju.
Przemierzała puste korytarze prowadzące do salonu,kiedy w końcu dotarła na miejsce.Reszta dziewczyn już siedziały przy drewnianym stole lub na wygodnej kanapie czekając na przybycie dyrektorki.Kathy tak jak to miała zwyczaju skierowała się w stronę ciemnego kąta pokoju i zasiadła na zimnej podłodze w dłoniach trzymając swoje rzeczy.
Mamy trochę wyświetleń... Bardzo nas to cieszy ;)
Specjalnie dla Was, rozdział pierwszy. Podoba się? Trochę się nad tym napracowałyśmy. Liczymy na docenienie naszej pracy w postaci komentarzy ;>
Przypominam o asku i naszych twitterach, gdzie możecie pytać o WSZYSTKO. <tutaj>
Rozpoczęłyśmy pracę nad rozdziałem drugim. Pojawi się może w weekend.
<Ponaglajcie Caroo> XD
Do zobaczenia :D
Caroo&Julka
Jej uśmiech był czymś co przytrzymywało ją kiedy miała zły dzień.Mimo,że nie było jej blisko niej,dzięki niemu czuła jej obecność.Do ręki złapała swój ołówek i przejechała nim po kartce zakreślając pierwsze linie.
Przymknęła oczy i głęboko odetchnęła.Ponownie wykonała kolejne ruchy ręką po kartce.
Na jej ustach pojawił się ledwo widoczny uśmiech kiedy zauważyła swoje poczynania.Gdy na białej kartce pojawił się szkic głowy kobiety zajęła się jej wnętrzem.By po dłuższej chwili przejść do oczu.
I właśnie w taki sposób minęły jej nie dłużące się już tak chwile czekania.Gdy skończyła już "pracę" nad nosem rodzicielki spojrzała na zegar,który wskazywał 12.55. Mimo,że wolała pozostać w zacisznym pokoju złapała swój szkicownik,teczkę i ołówek by po chwili wyjść z pokoju.
Przemierzała puste korytarze prowadzące do salonu,kiedy w końcu dotarła na miejsce.Reszta dziewczyn już siedziały przy drewnianym stole lub na wygodnej kanapie czekając na przybycie dyrektorki.Kathy tak jak to miała zwyczaju skierowała się w stronę ciemnego kąta pokoju i zasiadła na zimnej podłodze w dłoniach trzymając swoje rzeczy.
***
Nita
Nita mijała otwarte drzwi do pokoi. Umówiła się z dyrektorką, że zwoła do salonu tylko osoby od 16 do 17 roku życia. Małe dzieciaczki biegały jej pod nogami. Wydawały się szczęśliwe, ale czy można być szczęśliwym nie mając nikogo? Czy można spojrzeć na małżeństwo, które chce cię adoptować i powiedzieć:
"To jest moja mama. To jest mój tata. Ja muszę ich pokochać"? Ile dzieci naprawdę kocha swoją nową rodzinę, a ile po prostu jest wdzięczne za stworzenie domu? Czy kiedyś jakieś dziecko wróciło do tego miejsca, bo jego "rodzice" się rozmyślili?Nie wyobrażała sobie bólu tego dziecka.
W końcu dotarła do salonu. Siedziało tam kilka osób. Ze trzy przy stoliku, dwie na kanapie, a jedna dziewczyna zwróciła na siebie uwagę Nity tym, że siedziała w ciemnym kącie, z podkulonymi nogami, na których miała jakąś twardą teczkę, a w dłoni ołówek. Blond włosy opadały jej na ramiona, a wielkie szare oczy patrzyły na nią badawczo."Ona cierpi najmocniej", pomyślała Nita.
Usiadła do stolika. Kilka osób od razu próbowało zagadnąć ją rozmową, opowiadając jak bardzo źle się tu czują,ja bardzo kochają Londyn i chcą dotrzymać Nicie towarzystwa.
Ale niewiele do niej docierało. Skupiła się tylko na tej dziewczynie, która ani razu nie podniosła nawet wzroku.Po chwili ujrzała na jej policzku łzę. To sprawiło, że Nita się do niej przekonała. Wstała i podeszła do niej. Wyciągnęła ku niej dłoń w momencie, gdy ta podniosła głowę. Na twarzy Nity zagościł przyjazny uśmiech.
"To jest moja mama. To jest mój tata. Ja muszę ich pokochać"? Ile dzieci naprawdę kocha swoją nową rodzinę, a ile po prostu jest wdzięczne za stworzenie domu? Czy kiedyś jakieś dziecko wróciło do tego miejsca, bo jego "rodzice" się rozmyślili?Nie wyobrażała sobie bólu tego dziecka.
W końcu dotarła do salonu. Siedziało tam kilka osób. Ze trzy przy stoliku, dwie na kanapie, a jedna dziewczyna zwróciła na siebie uwagę Nity tym, że siedziała w ciemnym kącie, z podkulonymi nogami, na których miała jakąś twardą teczkę, a w dłoni ołówek. Blond włosy opadały jej na ramiona, a wielkie szare oczy patrzyły na nią badawczo."Ona cierpi najmocniej", pomyślała Nita.
Usiadła do stolika. Kilka osób od razu próbowało zagadnąć ją rozmową, opowiadając jak bardzo źle się tu czują,ja bardzo kochają Londyn i chcą dotrzymać Nicie towarzystwa.
Ale niewiele do niej docierało. Skupiła się tylko na tej dziewczynie, która ani razu nie podniosła nawet wzroku.Po chwili ujrzała na jej policzku łzę. To sprawiło, że Nita się do niej przekonała. Wstała i podeszła do niej. Wyciągnęła ku niej dłoń w momencie, gdy ta podniosła głowę. Na twarzy Nity zagościł przyjazny uśmiech.
***
Kathy
Ku jej zdziwieniu w salonie pojawiła się młoda dziewczyna.Na oko wyglądała na ok. 17 lat.Blondynka nigdy nie spodziewałaby się,że zamiast dorosłej kobiety wraz z mężczyzną ujrzy młodą brunetkę.
Po twarzy dziewczyny można było wywnioskować jej zdenerwowanie.W te samej chwili spojrzała na Kathy i przez chwile się jej przyglądała po czym swój wzrok skierowała na miejsce przy stole,które wskazała jej starsza kobieta.Kathy widziała jak reszta dziewczyn siedzących przy stole próbują zwrócić na siebie jej uwagę,postanowiła więcej nie zwracać uwagi na dziewczynę i ponownie skierowała swój wzrok na gruba teczkę,która swobodnie leżała na jej drobnych nogach.Powoli ją otworzyła i spojrzała do jej wnętrza.
Drugi raz tego samego dnia wyjęła z niej fotografię uśmiechniętej kobiety i uważnie się jej przyglądała.
Mimo,że jej ciało nadal było w tym samym miejscu jej myśli powędrowały daleko w przeszłość.Głosy,które jeszcze chwile temu słyszała stały się dla niej "niewidzialne".Przymknęła oczy.W jej głowie pojawił się obraz 10-letniej dziewczynki,która ze smutkiem wpatrywała się w rodzicielkę,która wykończona leżała w szpitalnym łóżku i z ostatnich sił trzymała córkę za dłoń.Jej oczy przepełnione były bólem jak i miłością.Dziewczynka nadal stała przy łóżku i mocno trzymała dłoń matki.W jej błękitnych oczach można było zauważyć łzy.Wiedziała bowiem,że z jej mamą nie jest dobrze.Mimo swojego młodego wieku wiedziała co się dzieje.Wszystko to było powodem tego,że jako małe dziecko musiała szybko dorosnąć kiedy jej własny ojciec pozostawił ją i jej matkę samą.Z oczu blondynki poleciały łzy kiedy zauważyła jak uścisk jakim obdarowywała ją kobieta zaczął słabnąc.Nie chciała do siebie dopuścić tego,że w każdej chwili może zostać zupełnie sama.Że mogła stracić ją na zawsze.Błagalnie ścisnęła jeszcze mocniej jej dłoń.Oczy rodzicielki ponownie się otworzyły,a na ustach pojawił się wysilony uśmiech.
-Skarbie..-szepnęła na co dziewczynka pochyliła się nad nią.-Pamiętaj,że zawsze będę przy tobie.Pamiętaj,że zawsze będę w twoim serduszku.-powiedziała i z ostatnich sił pokazała córce miejsce,w którym znajduje się serce.To był ostatni gest jaki wykonała w jej stronę.Już po chwili jej oczy się zamknęły a dłoń utrzymująca się na klatce piersiowej blondynki opadła na białe łóżko.Z urządzeń jakie znajdowały się w pomieszczeniu wydobył się pisk,a do sali wbiegli lekarze.Wystraszona dziewczynka została odsunięta przez pielęgniarkę kiedy wokół jej matki pojawili się lekarze.Z jej oczu wydobyły się słone łzy,które stróżkami spływały po jej policzkach.Młoda kobieta wtuliła ją do siebie i szeptała do niej uspokajające słówka.Jednak to nie pomagało.Jej matka umarła na jej oczach.
Właśnie nastąpiła chwila,której najbardziej obawiała się młoda dziewczyna-została sama....Samo wspomnienie jakie wytworzyło się w jej głowie wywołało łzę,która po chwili spłynęła po jej bladym policzku.W tej samej chwili poczuła również ciepłą dłoń,która spoczywała na jej ramieniu.Powoli podniosła zaszklone oczy i ujrzała przed sobą tą samą dziewczynę,która chwile wcześniej weszła do salonu.Na twarzy brunetki gościł przyjazny uśmiech,a współczujące spojrzenie rejestrowało reakcje blondynki.Dziewczyna zabrała swoją dłoń z jej ramienia i wyciągnęła ją ku niej,aby pomóc jej wstać z podłogi.Kathy z wahaniem przystała na tą propozycje i złapała za wyciągniętą do niej rękę i już po chwili stała na przeciw niej.
__________________________________________________Po twarzy dziewczyny można było wywnioskować jej zdenerwowanie.W te samej chwili spojrzała na Kathy i przez chwile się jej przyglądała po czym swój wzrok skierowała na miejsce przy stole,które wskazała jej starsza kobieta.Kathy widziała jak reszta dziewczyn siedzących przy stole próbują zwrócić na siebie jej uwagę,postanowiła więcej nie zwracać uwagi na dziewczynę i ponownie skierowała swój wzrok na gruba teczkę,która swobodnie leżała na jej drobnych nogach.Powoli ją otworzyła i spojrzała do jej wnętrza.
Drugi raz tego samego dnia wyjęła z niej fotografię uśmiechniętej kobiety i uważnie się jej przyglądała.
Mimo,że jej ciało nadal było w tym samym miejscu jej myśli powędrowały daleko w przeszłość.Głosy,które jeszcze chwile temu słyszała stały się dla niej "niewidzialne".Przymknęła oczy.W jej głowie pojawił się obraz 10-letniej dziewczynki,która ze smutkiem wpatrywała się w rodzicielkę,która wykończona leżała w szpitalnym łóżku i z ostatnich sił trzymała córkę za dłoń.Jej oczy przepełnione były bólem jak i miłością.Dziewczynka nadal stała przy łóżku i mocno trzymała dłoń matki.W jej błękitnych oczach można było zauważyć łzy.Wiedziała bowiem,że z jej mamą nie jest dobrze.Mimo swojego młodego wieku wiedziała co się dzieje.Wszystko to było powodem tego,że jako małe dziecko musiała szybko dorosnąć kiedy jej własny ojciec pozostawił ją i jej matkę samą.Z oczu blondynki poleciały łzy kiedy zauważyła jak uścisk jakim obdarowywała ją kobieta zaczął słabnąc.Nie chciała do siebie dopuścić tego,że w każdej chwili może zostać zupełnie sama.Że mogła stracić ją na zawsze.Błagalnie ścisnęła jeszcze mocniej jej dłoń.Oczy rodzicielki ponownie się otworzyły,a na ustach pojawił się wysilony uśmiech.
-Skarbie..-szepnęła na co dziewczynka pochyliła się nad nią.-Pamiętaj,że zawsze będę przy tobie.Pamiętaj,że zawsze będę w twoim serduszku.-powiedziała i z ostatnich sił pokazała córce miejsce,w którym znajduje się serce.To był ostatni gest jaki wykonała w jej stronę.Już po chwili jej oczy się zamknęły a dłoń utrzymująca się na klatce piersiowej blondynki opadła na białe łóżko.Z urządzeń jakie znajdowały się w pomieszczeniu wydobył się pisk,a do sali wbiegli lekarze.Wystraszona dziewczynka została odsunięta przez pielęgniarkę kiedy wokół jej matki pojawili się lekarze.Z jej oczu wydobyły się słone łzy,które stróżkami spływały po jej policzkach.Młoda kobieta wtuliła ją do siebie i szeptała do niej uspokajające słówka.Jednak to nie pomagało.Jej matka umarła na jej oczach.
Właśnie nastąpiła chwila,której najbardziej obawiała się młoda dziewczyna-została sama....Samo wspomnienie jakie wytworzyło się w jej głowie wywołało łzę,która po chwili spłynęła po jej bladym policzku.W tej samej chwili poczuła również ciepłą dłoń,która spoczywała na jej ramieniu.Powoli podniosła zaszklone oczy i ujrzała przed sobą tą samą dziewczynę,która chwile wcześniej weszła do salonu.Na twarzy brunetki gościł przyjazny uśmiech,a współczujące spojrzenie rejestrowało reakcje blondynki.Dziewczyna zabrała swoją dłoń z jej ramienia i wyciągnęła ją ku niej,aby pomóc jej wstać z podłogi.Kathy z wahaniem przystała na tą propozycje i złapała za wyciągniętą do niej rękę i już po chwili stała na przeciw niej.
Mamy trochę wyświetleń... Bardzo nas to cieszy ;)
Specjalnie dla Was, rozdział pierwszy. Podoba się? Trochę się nad tym napracowałyśmy. Liczymy na docenienie naszej pracy w postaci komentarzy ;>
Przypominam o asku i naszych twitterach, gdzie możecie pytać o WSZYSTKO. <tutaj>
Rozpoczęłyśmy pracę nad rozdziałem drugim. Pojawi się może w weekend.
<Ponaglajcie Caroo> XD
Do zobaczenia :D
Caroo&Julka
Macie bardzo dobry styl... Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rozwiniecie jakoś ciekawie akcję :)
Czekam na następny rozdział.
Wzruszyłam się ;) Jesteście dobre w tym co robicie :))
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie ;)))
OdpowiedzUsuńJeej, muszę przyznać, że to jest naprawdę dobre :) bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuń